Forum Ganja Farmer

Cześć, ostatnio zastanawiałem się nad wentylacją w nocy. W dzień to wiadomo musi chodzić cały czas, bo jest światło, lampy grzeją i rośliny oddychają inaczej. Ale jak gaśnie światło i zaczyna się faza nocna, to czy naprawdę jest sens, żeby wentylacja działała tak samo intensywnie? Przecież wtedy rośliny już nie fotosyntetyzują.

To prawda, w ciemnym cyklu procesy wyglądają inaczej, bo rośliny bardziej oddychają niż produkują tlen. Ale mimo tego, wentylacja jest dalej potrzebna i to z kilku powodów. Po pierwsze, jak lampy gasną, spada temperatura i wilgoć zaczyna się podnosić. To naturalne, bo powietrze chłodniejsze mniej trzyma pary wodnej. Jeśli nie ma obiegu powietrza, wilgotność może szybko dojść do poziomów sprzyjających rozwojowi pleśni, grzybów czy mączniaka. To właśnie nocą pojawia się największe ryzyko, bo powietrze stoi, a liście i kwiaty wciąż oddają wilgoć.

No właśnie, miałem taki problem kiedyś rano wszystko było jakby lekko mokre i widać było, że wilgoć się skrapla. Wentylacja była wtedy ustawiona na minimum i to chyba był błąd. Myślałem, że skoro nie ma słońca i nie ma lamp, to rośliny sobie poradzą z mniejszą wymianą powietrza.

To częsty błąd. Oczywiście nie trzeba w nocy utrzymywać takiego samego nawiewu jak w dzień bo rośliny nie zużywają wtedy CO₂ w takim stopniu i nie trzeba ich tak mocno karmić świeżym powietrzem. Ale całkowite wyłączenie wentylacji albo zbyt mocne jej ograniczenie to proszenie się o kłopoty. Najlepiej zostawić wentylatory na niższych obrotach – tak, żeby powietrze stale krążyło i wymieniało się z zewnątrz. Wtedy i wilgotność jest pod kontrolą, i różnice temperatur nie są aż tak gwałtowne. Poza tym niewielka różnica między temperaturą dzienną a nocną jest nawet korzystna, bo imituje naturalne warunki. Roślina wtedy lepiej się rozwija, wzmacnia łodygi i generalnie rośnie bardziej zdrowo. Ale jeśli nocą różnica jest zbyt duża i spada np. o 10–12 stopni, to już może powodować stres. Dlatego wentylacja i kontrola klimatu to nie tylko kwestia świeżego powietrza, ale też utrzymania stabilnych warunków.

Rozumiem. Czyli tak naprawdę noc jest nawet bardziej podstępna niż dzień, bo człowiek myśli, że wtedy nic złego się nie dzieje, a właśnie wtedy wilgoć robi największe szkody.

Dokładnie. W dzień wszystko się szybciej odparowuje i łatwiej to kontrolować. A nocą jeśli nie ma obiegu powietrza można się rano obudzić z niespodzianką. Dlatego zasada jest prosta: zmniejszyć intensywność, ale nie wyłączać.