Czechy od dawna należą do najbardziej liberalnych krajów Europy, jeśli chodzi o konopie, ale zmiany zaplanowane na 2026 rok idą jeszcze dalej. Parlament zdecydował, że od 1 stycznia dorośli będą mogli legalnie posiadać do 100 gramów suszu w domu oraz uprawiać trzy rośliny na własny użytek. To ogromna zmiana dla osób, które dotychczas balansowały na granicy prawa, bo w praktyce usuwa ryzyko kar za niewielkie ilości czy własne krzaki w ogródku. Choć wygląda to jak krok w stronę pełnej legalizacji, w rzeczywistości Czechy wybrały model bardzo ostrożny, stawiając wyłącznie na liberalizację użytkownika, a nie na tworzenie rynku.
Najważniejszy element tej reformy polega na tym, że czeski rząd nie zgodził się na legalną sprzedaż konopi. Nie będzie więc sklepów, kiosków ani dyspenserii z THC. Państwo nie zamierza wprowadzać licencji, systemów kontroli jakości, opodatkowania ani żadnych ram dla komercyjnej produkcji. W praktyce oznacza to, że choć można legalnie mieć i uprawiać, to nadal nie ma legalnego miejsca, gdzie można cokolwiek kupić. Ten model przypomina bardziej hiszpański system prywatnych upraw niż kanadyjski rynek detaliczny.
Powodów takiej decyzji jest kilka. Czechy chcą uniknąć masowej turystyki konopnej, która mogłaby przekształcić niektóre miasta w „drugie Amsterdamy”. Rząd obawia się też konfliktu z przepisami unijnymi oraz nie chce tworzyć rozbudowanego aparatu kontroli, który byłby konieczny przy dopuszczeniu sprzedaży. Na razie priorytetem jest „odkaralnienie” dorosłych użytkowników i ograniczenie szarej strefy, ale bez wchodzenia w biznes konopny na dużą skalę.
Dla mieszkańców oznacza to przede wszystkim większe poczucie bezpieczeństwa i możliwość rezygnacji z czarnego rynku na rzecz własnych upraw. Trzy rośliny mogą wystarczyć wielu użytkownikom na cały rok, co w praktyce zmniejsza popyt na nielegalny handel. Jednocześnie brak legalnej sprzedaży sprawia, że czarny rynek nie zniknie — jedynie zmieni się jego rola. Ludzie nadal będą kupować, wymieniać się czy „pomagać znajomym”, bo prawo nie daje alternatywy.
Większość ekspertów przewiduje, że ta reforma jest dopiero pierwszym etapem. Jeśli nowy model się sprawdzi i nie spowoduje wzrostu problemów społecznych, Czechy mogą w kolejnych latach otworzyć się na system klubów konopnych, a później na kontrolowaną sprzedaż. Na razie jednak kierunek jest jasny: liberalizacja bez komercjalizacji. To ostrożny, ale dla wielu osób bardzo oczekiwany krok, który może wyznaczyć nowy standard w Europie Środkowej.
