Dyrektor amerykańskiej agencji antynarkotykowej (DEA), Chuck Rosenberg, znów wywołał burzę – tym razem stwierdzeniem, że „marihuana nie jest lekarstwem”.
Wypowiedź padła podczas wystąpienia w Cleveland Clinic w Ohio. Rosenberg powiedział:
Ignorowanie dowodów naukowych„Jeśli okaże się, że jest coś w palonej marihuanie, co pomaga ludziom – to niesamowicie. Jednak ja będę ostatnią osobą, która przejdzie taką drogę.”
Słowa szefa DEA wywołały oburzenie wśród lekarzy, naukowców i pacjentów.
Rosenberg wydaje się ignorować fakt, że istnieją tysiące badań naukowych potwierdzających bezpieczeństwo i skuteczność medycznej marihuany.
Setki tysięcy pacjentów na całym świecie korzysta z niej z powodzeniem w leczeniu padaczki, bólu przewlekłego, stwardnienia rozsianego, raka czy zaburzeń lękowych.
Co więcej, nawet rząd federalny USA sam dostarcza marihuanę niektórym pacjentom w ramach specjalnych programów badawczych.
Podwójne standardy
Ironią jest, że Rosenberg – którego agencja klasyfikuje marihuanę jako substancję z Grupy 1 (Schedule I), czyli o „braku medycznego zastosowania i wysokim potencjale nadużycia”) – apeluje o „trzymanie się nauki”.
Dla porównania:
• Kokaina i metamfetamina znajdują się w Grupie 2, co zgodnie z prawem federalnym oznacza, że są „bezpieczniejsze” od marihuany.
Absurd prawny trwa
To właśnie ta klasyfikacja blokuje naukowców przed prowadzeniem badań nad marihuaną w USA.
Mimo że dowody medyczne są przytłaczające, rząd federalny wciąż utrzymuje stanowisko sprzed pół wieku – z czasów „wojny z narkotykami” Richarda Nixona.
Podsumowując:„Martwimy się, że odchodzimy coraz bardziej od sytuacji, w której nauka prowadzi politykę – jeśli chodzi o marihuanę.”
Słowa Rosenberga po raz kolejny pokazują, jak głęboko zakorzenione są polityczne uprzedzenia wobec konopi – nawet w obliczu twardych danych naukowych i realnych historii pacjentów, którym cannabis uratował życie.
https://konopialeczy.com/2017/08/11/sze ... ekarstwem/