Cena między młotem a kowadłem
- Za wysoka cena = konsumenci odpływają do tańszego, nielegalnego rynku; legalni sprzedawcy i budżet państwa widzą mniejsze wpływy.
- Za niska cena = ryzyko nadmiernej konsumpcji i presja na łańcuch dostaw; trudniej też finansować profilaktykę i kontrolę jakości.
W Kanadzie – gdzie rekreacyjna legalizacja była wtedy na ostatniej prostej – dyskusja skupiała się na realnym zapotrzebowaniu i polityce cenowej. Szacunki mówiły o setkach tysięcy pacjentów korzystających z konopi medycznych oraz nawet blisko milionie potencjalnych konsumentów rekreacyjnych. Wnioski były proste:
- jeśli podaż nie nadąży, legalny system może się zakorkować,
- jeśli podatki windują cenę (np. okolice 15 USD za gram), to nielegalni sprzedawcy dostają prezent, a dochody publiczne i tak nie rosną proporcjonalnie – bo sprzedaż przenosi się poza system.
Kontrast: urugwajska ścieżka niskiej ceny
Dla porównania przywoływano Urugwaj, gdzie wprowadzenie sprzedaży z bardzo niską ceną jednostkową (w przeliczeniu około 1,20 euro za gram) miało uderzyć bezpośrednio w czarny rynek. Ten model pokazuje inną filozofię: priorytetem nie jest fiskus, lecz wyparcie nielegalnego obrotu i przejęcie kontroli nad jakością.
Lekcja z rynku: cena to narzędzie, nie cel
Optymalna cena legalnej marihuany nie jest stałą wartością. To polityczna i ekonomiczna dźwignia, którą należy dostrajać do:
- zdolności produkcyjnych i logistyki,
- struktury podatków i marż,
- celów zdrowotnych (profilaktyka, edukacja, badania),
- oraz poziomu aktywności czarnego rynku.
https://ultimateseeds.pl/2017/06/29/cen ... marihuany/